13 lutego 2019 r. biskup senior przewodniczył Mszy św. w kaplicy szpitalnej w Przasnyszu i spotkał się z chorymi i lekarzami z okazji Światowego Dnia Chorego. W Eucharystii uczestniczyli pacjenci, przedstawiciele personelu szpitala na czele z dyrekcją, starosta przasnyski Krzysztof Bieńkowski oraz posłanka Anna Cicholska.
Biskup Roman w czasie liturgii zwrócił uwagę, że ten dzień jest ważny
nie tylko dla chorych, ale też zdrowych, aby ich uwrażliwić na drugiego
człowieka i jego cierpienie. – Łatwo nam zobojętnieć na wiele spraw, bo
wmówimy sobie, że to nas nie dotyczy, bo nie jesteśmy chorzy, bo co nas
obchodzi drugi człowiek... - przestrzegał biskup senior.
Jak podkreślił, innym ważnym celem obchodów Dnia Chorego, ustanowionego
przez św. Jana Pawła II, jest zwrócenie uwagi na kompleksową opiekę nad
chorymi, nie tylko medyczną, ale ludzką i duchową. Tu ważną misję mają
do spełnienia wolontariusze i duchowni. Biskup odwołał się do Orędzia
Ojca Świętego Franciszka na 27. Światowy Dzień Chorego, w którym pisze:
"Opieka nad chorymi wymaga profesjonalizmu, a także czułości i
bezinteresownych prostych gestów, przez które daje się odczuć drugiemu
człowiekowi, że jest ważny". – Człowiekowi potrzeba serca. Wszyscy
małżonkowie, rodzice i dzieci doskonale wiedzą, jak tego serca potrzeba
nam w domu, jak to serce nas leczy, jak nas podnosi, jak dodaje nam
otuchy – akcentował bp Roman.
Na zakończenie homilii ksiądz biskup, odwołując się do perykopy
ewangelicznej o nawiedzeniu św. Elżbiety wskazał na Maryję, jako
autentyczny wzór służby. – Prawdziwe spotkanie z Bogiem zawsze będzie
owocowało miłością ku drugiemu. Żywa relacja z Bogiem, prawdziwe
zanurzenie się w Nim sprawia, że "zanurzamy się w sytuacji drugiego
człowieka, w jego doli i niedoli, i chcemy mu pomóc" – nauczał biskup
senior.
– Tu się czuje takiego ducha dobroci i profesjonalizm – zauważyła
posłanka Cicholska, zwracając uwagę, że o szczególnej randze
przasnyskiego szpitala i pracy jego personelu świadczy fakt, że jego
pacjentem był m.in. bp Roman Marcinkowski, który doskonale zna tę
placówkę.
Za: www.gosc.pl