czwartek, 18 listopada 2010

Na debacie z kandydatami na burmistrza Przasnysza

Prezentujemy relację z najciekawszych momentów debaty wyborczej, która odbyła się w Miejskim Domu Kultury we wtorek. Nie zabrakło nerwów, deklaracji i obietnic. Niemało było merytorycznych argumentów, ale i sporo populizmu. Przybyłych wyborców traktowano z szacunkiem – choć nie zawsze. Tymczasem wybory już 21 listopada. Na kogo postawią przasnyszanie?
Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Przasnyskiej i Kurier Przasnyski postanowiły urządzić debatę wyborczą z udziałem wszystkich czterech kandydatów na burmistrza naszego miasta. Doszło do niej 16 listopada o 18.00 w sali widowiskowej Miejskiego Domu Kultury. – Postanowiliśmy ją zorganizować, byśmy mogli spotkać się razem, jako że jesteśmy jedną społecznością. To wszystko miejskie, nasze, życiowe sprawy „ mówił Waldemar Krzyżewski na początku spotkania. Chwilę później obecni minutą ciszy uczcili pamięć Andrzeja Kaczorka, znanego, przasnyskiego społecznika i cukiernika, który zmarł 15 listopada.

Debata odbywała się podług niezbyt typowych zasad. Najpierw kandydaci wylosowali kolejność odpowiedzi (na każdą mieli cztery minuty), a potem zadawali sobie nawzajem pytania. Podczas następnego etapu odpowiadali z kolei na te nadesłane przez czytelników Kuriera Przasnyskiego. Ponieważ debata trwała dość długo i nie sposób przytoczyć wszystkich wypowiedzi, które padły podczas jej trwania, postanowiliśmy wybrać te najciekawsze dla naszych Czytelników, a także przytoczyć najbardziej pamiętne momenty.
By przywrócić SGGW?
Wątek filii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, która zniknęła z Przasnysza, przewinął się podczas debaty nieraz. Mówili o niej zarówno Leszek Dęby, jak i Tomasz Osowski. Deklaracja jej przywrócenia była jedną z ich głównych broni w starciu z Waldemarem Trochimiukiem i Krzysztofem Bieńkowskim. Pierwszy raz poruszył wątek Dęby, po pytaniu, które brzmiało: „Jak zamierza ułatwić pan młodym ludziom zdobywanie wykształcenia?” – Chciałbym przywrócić SGGW w Przasnyszu. Zerwanie z nią współpracy odbyło się w bardzo negatywny sposób. Poza tym, dotacje, których udzielało jej miasto nie były czymś nie do przeskoczenia. W dodatku, bardzo dużo dokładał powiat, tymczasem szkoła wyższa przysparzała Przasnyszowi renomy. Ilościowo powinno być w naszym mieście jakieś 500 – 600 studentów. Poza tym, szkoła wyższa to także miejsca pracy – tłumaczył Dęby. Kilkanaście minut później jego pogląd podzielił Osowski. Z kolei Trochimiuk utrzymywał, że utrzymanie SGGW w Przasnyszu nie było możliwe.
Szybka lekcja samorządowej ekonomii
Jaki jest udział procentowy w dochodach miasta, jeśli chodzi o podatek Pit i Cit? – zdawałoby się, że przed przystąpieniem do debaty każdy kandydat wykuł się tej odpowiedzi na pamięć. Zdawałoby się też, że wieloletni samorządowiec zna ją i bez nauki. Tomasz Osowski jednak tego nie wiedział. – Zdaje się, że jest to 47 procent Pit i 17 procent Cit… Tak? Dobrze mówię? – obejrzał się na siedzącego po jego prawicy Bieńkowskiego. Ten pokręcił głową „ Aha. No cóż, nie odrobiłem lekcji – uśmiechnął się Osowski, wzbudzając reakcję publiczności. – Sprawami budżetu zajmuje się skarbnik – Osowski poczuł potrzebę usprawiedliwienia się – Przygotowuje i przedstawia go do realizacji – dopowiedział.
Nowoczesny Przasnysz – ze skoszoną trawą?
„Jak pan widzi czysty, rozwijający się Przasnysz?” – takie pytanie otrzymał Leszek Dęby. Trudno powiedzieć, czy odpowiedź zadowoliła mieszkańców. A brzmiała ona tak: – To musi być czysty Przasnysz. Powinny być również koszone trawniki, zwłaszcza w ważnych dla naszego miasta miejscach. Ważna jest wyższa uczelnia, bo wszystkie nowoczesne miasta mają wyższe uczelnie. Miasto na nią zasługuje, skoro powiat odnosi takie sukcesy. Specjalna Strefa Ekonomiczna to również pole do popisu. Powsta??a jednak zbyt późno – powinno się ją zrobić 3 lata temu. -odpowiadał Dęby. Inkubator przedsiębiorczości to pisanie palcem na wodzie. Nowoczesny Przasnysz będzie, gdy mieszkańcy będą mieć pieniądze, nowe miejsca pracy – dodał Dęby. Dodać jednak trzeba, że idea inkubatora przedsiębiorczości służy właśnie pomocy młodym firmom, zatrudniającym mieszkańców.
Zatrudniają firmy, nie burmistrz
Krzysztof Bieńkowski otrzymał pytanie, które na pewno zadowoliłoby każdego ekonomistę. Nic dziwnego, bo brzmiało ono mniej więcej tak: „Jaką rolę widzi pan w przedsiębiorczości, jeśli chodzi o rozwój naszego miasta i nowe miejsca pracy”? – Ja nie chcę „tworzyć miejsc pracy”, bo nie jest rolą burmistrza załatwiać komuś zajęcie po znajomości. Ja chcę stworzyć warunki, w których będą powstawać w Przasnyszu firmy zatrudniające wszystkich. To jedyna droga do tego, by żyło nam się godniej, a obecnie – nasza największa bolączka. – odpowiadał Bieńkowski – By tak się stało, należy mocno wypromować Specjalną Strefę Ekonomiczną. Właśnie ona wspomoże także miejski budżet, bo pracujący mieszkańcy odprowadzają wspomniany wcześniej podatek Pit, który odprowadzany jest częściowo właśnie do urzędu miasta. Nie obędzie się bez uzbrajania kolejnych terenów w mieście, pod działalność gospodarczą i zachęcania firm do inwestowania w Przasnyszu. Jednocześnie głośno przyznaję – największą satysfakcję, jako burmistrzowi, sprawi mi wiedza, że przasnyszanie mają godną i dobrze płatną pracę. Bez proszenia kogokolwiek, by ją im „załatwił” – dodał kandydat z ramienia Forum Samorządowego.
Co z unijnymi środkami?
Podczas debaty Waldemarowi Trochimiukowi przypadło między innymi pytanie o brytyjskie weto dla budżetu Unii Europejskiej na 2011 rok. Jeżeli państwa Unii nie dojdą do porozumienia może to przysporzyć sporo kłopotów polskim samorządom w zakresie pozyskiwania nowych środków w przyszłym roku. Czy burmistrz widzi inne możliwości pozyskiwania pieniędzy dla miasta? – Fakt, że tak się stało, nie będzie miał wpływu na pozyskiwanie przez nas środków. Mamy już rozpisane terminy naborów, przygotowane projekty na określone działania. Ta sytuacja nie przełoży się na pozyskiwanie przez nas pieniędzy – odpowiedział włodarz.
Trochimiuk: Nie było okazji zająć się kulturą
„Jakiej roli kultury upatruje się pan w rozwoju miasta?” – to kolejne pytanie do Waldemara Trochimiuka. – Nie mieliśmy w trakcie mijającej kadencji okazji, by zająć się kulturą – zaczął odpowiedź Trochimiuk „ Remontujemy jednak ratusz, w którym znajdzie się muzeum i sala wystawowa. Znajdą się tam między innymi eksponaty z I wojny światowej, o której ostatnio tutaj opowiadałem. Miejski Dom Kultury zmienił sposób funkcjonowania za naszych czasów „ kontynuował obecny burmistrz „ A chcemy go przekształcić w centrum integracji społecznej, lokalne i ponadlokalne – zakończył.
Pozyskiwanie i wykorzystywanie środków, a praca
- Jak pan, pracując w liceum, przysłużył się w pozyskiwaniu i wykorzystywaniu środków dla swojej szkoły? – zapytał Trochimiuk Krzysztofa Bieńkowskiego. – Oczywiście, że pracując w radzie powiatu zajmowałem się między innymi pozyskiwaniem środków dla liceum, w którym pracuję. Jednak nie tylko dla niego, bo wszystkie szkoły ponadgimnazjalne traktowaliśmy jednakowo. Dzięki tym pieniądzom zorganizowanych zosta??o wiele zajęć pozalekcyjnych, wymianę uczniów i zagraniczne staże – odparł Bieńkowski – A jeśli chodzi o moją pracę w liceum – nie byłem tam zatrudniony przede wszystkim po to, by ściągać środki finansowe, lecz by uczyć. I pozwolę sobie zauważyć, że odnieśliśmy spore sukcesy na tym tle, choćby wygrane olimpiady, czy realizowane projekty. Przy czym to oczywiście zasługa moich uczniów, którym po prostu chciało się uczyć i pracować – dodał kandydat, wzbudzając aplauz widowni.
Miasto pomogło powiatowi, czy nie?
Pytanie do Waldemara Trochimiuka: „Proszę wyjaśnić, czemu urząd miasta nie podpisał umowy na dotację dla Mazowieckiego Centrum Sportów Zimowych”. – Najwidoczniej ktoś posiada błędne informacje. Podpisaliśmy taką umowę i zabezpieczyliśmy 1 milion złotych na ten cel. Uchwałą rady miejskiej zobowiązaliśmy się też dokładać połowę do utrzymania Centrum Sportów Zimowych – odpowiedział Trochimiuk.
Trzymać nerwy na wodzy
W pewnym momencie debaty Waldemar Trochimiuk przestał trzymać się jej reguł. Przed zadaniem wylosowanego pytania wygłaszał swoje opinie o innych kandydatach, nie szczędził też uszczypliwości. Doszło do tego, że nie sposób było się połapać, jak brzmiało właściwe pytanie. Publiczności zgromadzonej w sali widowiskowej po to, by wysłuchać rzetelnych odpowiedzi, nie spodobało się to, mimo – początkowo – bardzo przychylnego nastawienia do Waldemara Trochimiuka. Przez salę za każdym razem przebiegał pomruk oburzenia i zdziwienia. Jak na te ekscesy reagowali inni? Leszek Dęby ustosunkowywał się do rzucanych przez Trochimiuka wypowiedzi, Krzysztof Bieńkowski uśmiechał się lekko do publiczności, a Tomasz Osowski – po swojemu – pozostał niewzruszony. Podczas kolejnej – wyjątkowo długiej i samowolnej mowy Waldemara Trochimiuka – prowadzący debatę przerwał mu i przywrócił do porządku.
Czytelnicy przepytują kandydatów
W końcu, przyszła kolej na pytania od czytelników. Po losowaniu każdy kandydat odczytywał swoje i odpowiadał. Pytanie do Leszka Dębego dotyczyło współpracy z ościennymi samorządami. – Wszystkie projekty powinny być razem ustalane. Wtedy miasto będzie miało efekty. Teraz nie mówi się, że miasto nie korzystało z pomocy powiatu. A chodzi właśnie o współpracę, a nie wzajemne kłótnie i oskarżenia – odpowiedział Dęby.
Bieńkowski miał natomiast odpowiedzieć na pytanie o wpływ ideologii politycznej w szkołach. – Oczywiście, że szkoła powinna być od nich wolna. Urząd miasta sprawuje pieczę nad szkołami podstawowymi i gimnazjami. Chciałbym, by kwitła w nich miłość do ojczyzny – tej dużej, Polski i tej małej – Przasnysza. – odpowiadał Bieńkowski – To zaowocuje wspaniałymi skutkami w przyszłości. Lokalny patriotyzm ma też wpływ na decyzje o tym, gdzie decydujemy się pracować lub zakładać firmy. Wszystko z korzyścią dla nas. Chciałbym, by Przasnysz rozkwitł, a jest to możliwe tylko dzięki nam, mieszkańcom. Nie wstydźmy się nowoczesnego patriotyzmu – zaapelował.
Pytanie dla Tomasza Osowskiego odnosiło się do sposobów na kontaktowanie się z mieszkańcami. – Pytanie jest wesołe – ocenił kandydat – zobaczymy, jak sobie poradzę z odpowiedzią. Przede wszystkim byłbym otwarty. Spotykałbym się między innymi z zarządami rady osiedli. Poza tym, urządzałbym spotkania, w zależności od potrzeb – jedno na rok, pół roku, lub częściej. Chciałbym też, by urząd miejski wydawał gazetę, która obiektywnie informowałaby mieszkańców o tym co się dzieje. Pytanie do Waldemara Trochimiuka dotyczyło współpracy z organizacjami pozarządowymi. – Zamierzam z nimi współpracować tak, jak do tej pory. Uchwałą rady miasta przeznaczyliśmy na ten cel 130 tysięcy złotych. Rozpisaliśmy dzięki temu konkursy, przez które organizacje samorządowe mogły sięgnąć po te pieniądze, składając odpowiednie wnioski. Niestety, niewiele organizacji chce z tego korzystać. Dobre do??wiadczenia ma jednak Związek Emerytów i Rencistów, czy TPZP. To dobry sposób na motywację, walczą też o te pieniądze kluby sportowe – odpowiedział Trochimiuk.
Co mają nam do powiedzenia kandydaci?
W końcu, przyszła pora na expose każdego z kandydatów. Waldemar Trochimiuk wypowiadał się jako pierwszy. Najpierw subiektywnie ocenił, jak zaprezentowali się jego konkurenci. Później skupił się na sobie: – 4 lata przyniosły Przasnyszowi wiele zmian. To wspólny wysiłek urzędu miasta, jednostek organizacyjnych, mieszkańców, organizacji pozarządowych. Przasnysz potrzebuje kontynuacji obranej ścieżki, na której ważny jest człowiek i rozbudowa. 21 listopada będziemy wybierać tych, którzy będą tym kierować. Proszę pamiętać, że co zrobić, wie każdy. Trzeba jednak także wiedzieć, jak to zrobić. My – Porozumienie Ponad Podziałami – wiemy – ogłosił Trochimiuk.
Jako drugi wystąpił Tomasz Osowski: – Przasnysz jako miasto musi być stolicą powiatu. Ma duży potencjał ludzki i ekonomiczny, to nie ulega wątpliwości. Mamy powody do dumy i satysfakcji. Nasze miasto tętni życiem kulturalnym. Jest tu grupa oddanych, zapalonych ludzi. Trzeba nasze miasto kochać i pracować dla niego jak najlepiej. Przywrócić świetność jego terenom, takim jak przasnyska kępa. Przywrócenie SGGW jest niezwykle ważne, bo to szansa rozwoju dla naszego miasta i młodzieży. Liczy się współpraca trzech samorządów. Na naszej liście jest wielu uczciwych społeczników. Dziękuję, że mogłem się spotkać i porozmawiać. Przepraszam też za wpadkę z PITem i CITem – powiedział Osowski.
Przyszła kolej na Krzysztofa Bieńkowskiego. – Przed nami najważniejsze wybory. Skorzystajmy z naszego prawa wyboru. Jako Forum Samorządowe pokazaliśmy Państwu, że chcemy działać, a nie wyłącznie mówić. W naszych szeregach znajdują się osoby, które nie żyją z daleka od problemów każdego mieszkańca. Przyświecają nam rozwój, bezpieczeństwo i wspólnota. Rozw??j to przedsiębiorczość, bo co z tego, że miasto wygląda ładnie, gdy mieszkańcy nie mają na chleb? Bezpieczeństwo, bo to jedna z podstawowych potrzeb każdego człowieka. A wspólnota – bo to właśnie tu jest nasze miejsce na ziemi, a moim marzeniem jest, byśmy go nie opuszczali. Chciałbym zakończyć bezsensowne spory, chciałbym, byśmy byli dumni, że tu żyjemy. Mogą Państwo wybrać nowoczesny Przasnysz. Ja mam na niego pomysł! – zakończył Bieńkowski.
Swoją przemowę wygłosił te?? Leszek Dęby. – Basen jest dla nas czymś realnym. By tak się jednak stało, potrzeba współpracy. Właśnie przez jej brak basenu nie mamy po dziś dzień. Należy powiedzieć jasno, że to nie przez inwestycję w Chorzelach – tam wniosek składany był w zupełnie innym programie. By powstał, należało połączyć siły. Jeśli zaufacie państwo mi i PSL, nie będziecie słyszeli o basenie, lecz go zobaczycie – zadeklarował kandydat.
(GA)