Dlaczego polityka, co w niej jest, że brnie Pan w nią od lat? Co w niej pociąga?
Od lat odpowiadam podobnie na pytanie dlaczego zajmuję się
polityką. Dlatego, że zawsze wierzyłem i wierzę w możliwość
kształtowania rzeczywistości wokół nas. Uważam, że każdy kto dąży do
jakiegoś celu może go w znacznym stopniu zrealizować. Ja wierzę, co może
wydawać się niektórym śmieszne, że polityka w Polsce może być uczciwa. A
nawet więcej, powinna być uczciwa! Dzięki polityce można dokonać rzeczy
dobrych i wielkich. Chcę takiej właśnie polityki i dlatego będę się
angażował. Robię to od najmłodszych lat. Gdy miałem 18 lat chciałem
odmienić rodzinne miasto dlatego kandydowałem na stanowisko burmistrza
Przasnysza. Ukończyłem ekonomię (moja druga pasja), by znajdować
najlepsze drogi do gospodarczego sukcesu, który pomaga całemu
społeczeństwu. Moje pomysły przedstawiam liderom politycznym licząc na
zmianę podejścia do przedsiębiorczości i wspierania rodziny w Polsce.
Mówią, że przez lata zmieniał Pan partie i komitety, aby tylko być u władzy. Czy może Pan to skomentować?
Partia to narzędzie do realizacji celów politycznych. W demokracji
partie są bardzo potrzebne, bo pozwalają na realizację programu danej
grupy. Jedyną partią do jakiej należałem było Prawo i Sprawiedliwość.
Wstąpiłem do niej w 2004 roku, gdy w sondażach była daleko za PO,
Samoobroną a nawet za SLD. Uważałem jednak, że dzięki temu będę mógł
wprowadzić w Polsce choć część pozytywnych pomysłów, które miała partia i
które ja sam również miałem. Jednak gdy po 2006 roku zostałem
Przewodniczącym Rady Powiatu zaczęły się problemy ze sprawdzaniem
uczciwości w środowisku PiS i z realizacją programu wyborczego.
Ryzykowałem właśnie utratą władzy i pracy tylko po to by pozostać wierny
wartościom. Było zupełnie odwrotnie niż sugestia w pytaniu. I tak też
się stało. Ówczesny szef PiS w Przasnyszu wykluczył mnie z partii w 2010
roku i od wtedy działałem poza PiSem. Stworzyłem Stowarzyszenie Forum
Samorządowe, które lokalnie zremisowało wyborczo z PiSem. Nie siedziałem
bezczynnie. Zacząłem zapraszać do Przasnysza i współdziałać z
prawicowymi politykami, stąd może wrażenie, że zmieniałem partie, choć
do żadnej nie należałem. W 2014 roku wystartowałem w wyborach
europejskich z partii Jarosława Gowina i mimo, że nowej inicjatywie
poszło w kraju kiepsko, to w naszym powiecie wynik był kilkukrotnie
wyższy. PiS natomiast miał wtedy w powiecie przasnyskim najniższe wyniki
w całym okręgu. Zostało to zauważone w Warszawie i zaproponowano mi
powrót do PiSu. Zgodziłem się, a już w styczniu 2015 roku zostałem
szefem partii w powiecie przasnyskim i rozpocząłem rozbudowę struktur.
Myślę, że skutecznie skoro udało się pokonać takiego giganta
politycznego jakim był dotychczas u nas w powiecie PSL.
Dlaczego PiS?
W 2004 roku jak wielu Polaków zastanawiałem się co wybrać PO czy PiS.
Chciałem działać w partii akcentującej patriotyzm i konserwatywne
wartości światopoglądowe. W PiS widziałem większą szansę na realizację
tego programu i nie myliłem się! Choć jak wiadomo nie ma partii
idealnych to wybrałem taką, która jest mi najbliższa. Chcę wspierania
polskich rodzin, chcę by szanowano w Polsce wartości chrześcijańskie i
by kwitła przedsiębiorczość. Stąd mój wybór.
Ludzie boją się, że za rok wystartuje Pan w wyborach do Sejmu i zostawi powiat. Czy takie ma Pan plany?
Życie nauczyło mnie by za dużo nie planować, bo nie wiemy co nam się
przytrafi. Gdy mnie wyrzucano z PiSu nie miałem pojęcia, że jeszcze
wrócę i zostanę szefem. Gdy odrzuciłem propozycję Wicestarosty przy PSLu
w 2014 roku, nie myślałem, że w kolejnych wyborach zostanę Starostą.
Owszem w ostatnich wyborach do Sejmu niewiele zabrakło mi by zdobyć
mandat posła. Myślę, że za rok będziemy wszyscy mieli większą wiedzę,
gdzie więcej dobrego mogę zrobić dla mieszkańców. Wtedy też będą
zapadały decyzje.
Jakie planuje Pan zmiany w urzędzie? Czy pracownicy mogą się bać o stanowiska?
Miałem już spotkanie z pracownikami gdzie jasno zadeklarowałem, że nie
przewiduję rewolucji kadrowej. Chcę wykorzystać doświadczenia
pracowników, by ich pracą zaspokajać potrzeby mieszkańców. Nam zależy na
realizacji realnych projektów, które poprawią życie mieszkańców i
których mieszkańcy oczekują. Nie będziemy wydawać pieniędzy tylko po to
by w statystykach pokazać, że jest jakiś obrót gotówki. Nie pracujemy
dla dyplomów tylko dla mieszkańców, bo oni wolą zamiast statystyk, by na
przykład w szkole dach nie przeciekał latami. Pewne zmiany kadrowe są
na pewno konieczne, ale nie będą one masowe.
Niektórzy mówią, że ma Pan obsesję władzy, która doprowadziła cię do wygranej w wyborach. Czy to prawda?
Ludzie będą mówić różne rzeczy. A szczególnie Ci, którzy sami mają
jakieś obsesje. Już mówiłem, że kilka razy rezygnowałem z władzy, bo
zależało mi bardziej na wartościach. Po co dążę do uzyskania władzy? Bo
jestem politykiem i samorządowcem. Bez startu w wyborach i bez uzyskania
wpływu na władzę nie zrealizuję żadnych pomysłów. Każdy kto chce coś
zmienić w samorządzie lub rządzie musi chcieć zdobyć władzę. Tak działa
demokracja.
Niektórzy mówią, że boją się koalicji PiS – PPP, bo powiat zostanie zniszczony, co Pan na to?
Gdybyśmy nie przejęli odpowiedzialności za nasz powiat, to byłby dopiero
kłopot. W szkołach podległych powiatowi już teraz brakowało ponad pół
miliona złotych na zaległe pensje i inne świadczenia. A w szpitalu
powiatowym zadłużenie wzrasta lawinowo. Już teraz brakuje blisko 4
milionów złotych na wymagalne płatności. Nie wspominam już o tym co
widać w budżecie powiatu czyli wyniku finansowym gorszym niż w mieście
Przasnysz. Gdyby tak dalej poszło przez najbliższe lata to faktycznie
moglibyśmy się bać o nasz powiat. Przed koalicją PiS-PPP ogromne
wyzwanie. Musimy szukać oszczędności i źródeł dochodu, bo sytuacja
finansów jest nieciekawa.
Jaka pierwszą rzecz wykonają nowe władze w starostwie?
Pierwszą sprawą jaką się zajęliśmy było przekazanie szkołom kwoty ponad
pół miliona złotych, by dyrektorzy mogli zapewnić wypłatę zaległych
świadczeń i pensji pracownikom. Podjęliśmy też negocjacje z Politechniką
Warszawską na temat wykupu terenu lotniska i uzyskaliśmy gwarancję, że
gdyby projekt uczelni się nie powiódł to możemy liczyć na powrót terenu w
nasze ręce. Mamy też zapewnienie od uczelni, że stworzy u nas kilka
miejsc pracy dla miejscowych pracowników. Oczywiście planujemy wiele
spraw w najbliższym czasie, ale miałem powiedzieć o tych pierwszych
decyzjach.
Jest Pan członkiem OSP? Skąd wziął się pomysł? Co chce Pan zrobić dla strażaków z naszego powiatu?
Jestem członkiem OSP Chorzele. Pomysł wziął się stąd, że chciałem pomóc
druhom strażakom w zdobywaniu sprzętu. I tak też się dzieje. Wyposażona
torba medyczna trafiła do strażaków w Chorzelach, a teraz do wszystkich
OSP w naszym powiecie z Ministerstwa Sprawiedliwości przyszło
dofinansowanie na zakup sprzętu – 400 tysięcy złotych w skali powiatu.
To największa pomoc w zakupach jaką dotychczas mieli strażacy ochotnicy.
Nie mówię też o dotacji 400 tysięcy zł na zakup wozów dla strażaków z
Krasnego i gminy Przasnysz. Teraz staramy się, by używane samochody PSP
trafiły do naszych jednostek OSP. Warto wspierać strażaków, bo to
najlepsza inwestycja. Nie tylko chronią nasze mienie, ale zdrowie i
życie.
Spotkał się Pan z Łukaszem Chrostowskim, Burmistrzem Przasnysza. Jak planujecie współpracować?
Dla mnie czymś oczywistym jest współpraca z włodarzem miasta, które jest
stolicą powiatu. To w Przasnyszu skupia się często życie mieszkańców
całego powiatu. Dlatego nasze spotkanie i deklaracja współpracy. Chcemy
np. pomóc miastu zadbać o MDK. Liczymy na wiele wspólnych inwestycji i
inicjatyw. Mamy szpital powiatowy, który jest ważny dla wszystkich
mieszkańców powiatu, a szczególnie dla miasta. Współpraca ma się opierać
na prawdzie, a nie jak dotychczas na kłamstwach i unikach. Nie po to
zmienił się starosta, by konflikt miał nadal trwać. Zmienimy to!
Jak widzi Pan współpracę z Chorzelami?
Chorzele to ważna gmina w naszym powiecie. Powiat prowadzi tam szkołę
średnią, basen, przejęliśmy od gminy zalew, a także budujemy edukacyjny
inkubator przedsiębiorczości. Zamieszam nadal ściśle współpracować z
gminą Chorzele. Rada Miejska z jej nowym Przewodniczącym Michałem
Wiśnickim już zadeklarowała chęć spotkania ze mną i konsultacji we
wspólnych sprawach. Myślę, że i z panią Burmistrz będę w stanie się
porozumieć dla dobra mieszkańców gminy.
Jak rodzina przyjęła wybór Pana na starostę? Jak odebrały to dzieci?
Kampania wyborcza to był ciężki czas nie tylko dla mnie, ale i dla całej
rodziny. Nie chodzi tylko o to, że miałem mało czasu na życie rodzinne.
Chodzi też o ataki na mnie czy na żonę jakie się pojawiały. Starałem
się dzieci przygotować na to, że takie ataki nastąpią i że nie będzie
łatwo. Mogę powiedzieć jedno: cała rodzina mnie wspierała. Czułem, że
ich wsparcie dodaje mi siły. Stąd tym większa radość z wygranej. Żona i
dzieci, a także rodzice ogromnie się cieszyli, że wygrałem po latach
walki o uczciwy powiat. Że wygrałem po tym gdy wyrzucano mnie z partii,
gdy szykanowano mnie w pracy i w działalności społecznej, gdy wyzywano
mnie od „pseudopatriotów” i „kłamców” czy „karierowiczów”. To wielka
lekcja dla moich dzieci, że ich ojciec nie poddał się po mocnych ciosach
poniżej pasa, tylko wytrwał do końca i wygrał.
Rozmawiała Justyna Ben Abdallah.