wtorek, 25 lipca 2017

Setne urodziny Stanisława Klepańskiego z Ciechanowa

25 lipca 100. urodziny obchodził Stanisław Klepański – ostatni żyjący w Ciechanowie weteran 11. Pułku Ułanów Legionowych im. Marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza. W imieniu Premier Beaty Szydło miałem zaszczyt wręczyć Panu


Stanisławowi życzenia z listem gratulacyjnym oraz kwiaty.
Życzenia i kwiaty przekazali także prezydent miasta i przedstawiciele ZUS, którzy poinformowali również o przyznaniu specjalnego comiesięcznego dodatku do emerytury w wysokości ponad 3500 zł.
Przez 29 lat pan Stanisław był kapelmistrzem ciechanowskiej orkiestry dętej.

Materiał wideo z TVP Warszawa (od 10:42): www.warszawa.tvp.pl

Materiał wideo z TV Mazovia:
———————————————————————————————————————————————–
Wspomnienia pana Stanisława Klepańskiego:
Urodziłem się 25.07.1917. W 1925 rodzice przeprowadzili się do Ciechanowa na ul. Widną. Tam ukończyłem szkołę podstawowej. Po ukończeniu szkoły pomagałem rodzicom gdyż miałem jeszcze czworo rodzeństwa – 3 braci i siostrę. Pracowałem też jako uczeń u elektryka o nazwisku Gawron, który obsługiwał koszary. Tą drogą poznałem kapelmistrza orkiestry w 11 Pułku Ułanów – wachmistrza Sztark, do którego zgłosiłem się na elewa. Wówczas adiutantem był por. Rzeszotacki, któremu podlegała orkiestra. Zostałem przyjęty w 1935 roku. W 1938 roku kapelmistrzem został Adam Szopiński.
Od 1935 do 1939 byłem żołnierzem 11 Pułku Ułanów. Od 1938 zostałem przydzielony do szwadronu liniowego. Szkołę podoficerską ukończyłem w maju 1939. Z początkiem października 1939 roku miałem zostać podoficerem zawodowym.
We wszystkich pułkach kawaleryjskich (a było ich 27 pułków ułanów, 10 pułków strzelców konnych i 3 pułki szwoleżerów) nie było etatów na orkiestrę. Etaty na orkiestrę miały tylko pułki piechoty. Jednak w każdym pułku kawaleryjskim był pluton trębaczy – w sumie 24 osoby. Osoby grające w orkiestrze były normalnymi żołnierzami, którzy podlegali takiemu samemu wyszkoleniu jak pozostali. Mieli jedynie wyznaczone godziny na próby.
Orkiestra pułku brała udział we wszystkich uroczystościach państwowych i pułkowych. Próby odbywały się codziennie. W każdą niedzielę orkiestra szła na czele szwadronów do kościoła farnego.
Konie do pułku zostawały kupowane od gospodarzy i hodowców w wieku lat 3. Były to tzw. remonty. Następnie podlegały szkoleniu. Szkoleniem zajmowali się żołnierze ze szwadronu zapasowego. To byli bardzo dobrzy ułani. Do służby w szwadronie konie przechodziły w wieku lat 4.
W naszym pułku były 4 szwadrony liniowe, szwadron karabinów maszynowych, pluton łączności oraz szwadron zapasowy i szwadron gospodarczy. Każdy szwadron wyróżniał się maścią koni i tak 1 szwadron miał kasztany, 2 – gniade, 3 – karo-gniade, 4 – kare, szwadron karabinów maszynowych miał mieszane: gniade i karo-gniade, pluton łączności – siwe a pluton trębaczy – białe.
Szwadron w czasach pokoju składał się z 2 plutonów, pluton z 24 ułanów. Ponadto w skład szwadronu wchodzili szefowie plutonów, szef szwadronu i dowódca szwadronu. Każdy ułan miał własnego konia. Tak, że w pułku było koło 400 koni. Każdy koń miał nazwę. Konie były nazywane według alfabetu. W danym roku wszystkie konie przychodzące do pułku dostawały imię zaczynające się na jedną literę. W kolejnym roku konie nazywano według kolejnej litery alfabetu. Po 10 latach konie zostawały wybrakowywane i sprzedawane gospodarzom. Jako ciekawostkę pamiętam klacz, która po 10 latach nie została sprzedana. Chodziła wolno po całych koszarach. Była na dożywociu, gdyż była bardzo zasłużona. Chyba w 1920 roku.
Pułk obchodził wszystkie święta państwowe. Szczególnie uroczyście obchodzone było Święto Pułku w każdą niedzielę po 19 kwietnia. Na Święto Pułku przybywali generałowie i wielokrotnie był Marszałek Polski Edward Śmigły-Rydz a nawet był Józef Piłsudski. Obchodzone było na pamiątkę wyzwolenia Wilna 19.04.1919, kiedy to 11 Pułk jako pierwszy wkroczył do miasta, za co dostał sztandar od mieszkańców. W 1939 roku na Święcie Pułku obecny był Edward Śmigły-Rydz. Defilada obyła się dwukrotnie – raz w kłusie, drugi raz w galopie. Była odprawiona msza na której był biskup Gawlina. Po uroczystości był wspólny obiad na ujeżdżalni.
W każdy 3 maja i 11 listopada uroczystości odbywały się na terenie miasta, na rynku koło magistratu.
rtm. Stanisław Klepański podczas nagrywania wspomnień
W miesiącu sierpniu (od 01.08) byliśmy na ćwiczeniach w okolicach Rybienka, Wyszkowa. W dniu 24 sierpnia został powiadomiony dowódca pułku płk Mączewski o konieczności powrotu do koszar. Tam została ogłoszona mobilizacja. Już 26.08 pułk wymaszerował do miejscowości Chorzele, Krzynowłoga Mała, Krzynowłoga Wielka. Tam zaczęliśmy kopać umocnienia do 31.08. Dnia 1.09 o godz. 4:35 zostaliśmy zaatakowani przez samoloty i artylerię niemiecką. Tam stoczyliśmy pierwsze walki. W sobotę 2.09 byliśmy w okolicach Rostkowa i Przasnysza. Tam musieliśmy się dalej wycofywać z powodu dużego zagrożenia, gdyż nasze siły były za małe aby odeprzeć wroga. Byliśmy bombardowani. 3.09 byliśmy w okolicach Pułtuska. Po przekroczeniu rzeki most został wysadzony. Następnie wycofywaliśmy się przez Wyszków aż do Garwolina. 8.09 (*1) byliśmy w Garwolinie. Później szlakiem Garwolin – Lublin – Piaski do Suchowoli. W dniu 24 ja zostałem ranny i odwieziony do szpitala do Zamościa. Także w tym dniu zginęło bardzo dużo żołnierzy naszego pułku. Byliśmy bombardowani. Moja klacz nazywała się Harfa. Miała 4 lata. Dostała 23 odłamki. Ocaliła mi życie.
W Suchowoli jest 7 naszych mogił, w każdej po 7 ułanów. Ponadto jest osobna mogiła kapitana Dackiewicza – lekarza 11 Pułku Ułanów i jeszcze jedna dowódcy plutonu Sychowskiego por. rezerwy – nauczyciela z Mławy. Wszyscy, którzy zginęli pochowani są w Suchowoli.
Zwartego szyku nie było już od Przasnysza. Odwrót obywał się szwadronami a nawet plutonami nieraz połączonymi, ale już nigdy w całości pułku. W ten sposób łatwiej było się przedrzeć.
Kilku nas wracało, ale już nie w mundurach żeby nie zostać schwytanymi przez okupantów. Staraliśmy się iść pieszo z samego Zamościa do miejsca zamieszkania, a ja mieszkałem w Ciechanowie. I szliśmy nie ulicami tylko przez wioski, pola, lasy. Wyznaczaliśmy sobie kierunek i wróciliśmy. Ja wróciłem w październiku. Po powrocie do Ciechanowa zacząłem pracować w Cukrowni. W 1945 zacząłem pracować w Urzędzie Pocztowym.
11 pułku już nie ma. Ale jest Stowarzyszenie Żołnierzy 11 Pułku Ułanów Legionowych i ich Rodzin. W 1965 roku została wmurowana tablica w Kościele Fara, ale musieliśmy się ukrywać. Nie wolno nam było się spotykać. Dopiero od 1970 roku mogliśmy legalnie się spotykać. Pierwszy zjazd odbył się 19 kwietnia 1970. Rozpoczął się msza Św. odprawioną w Farze. Następnie odbyło się spotkanie w Domu Nauczyciela przy ulicy Orylskiej. Było około 200 osób, przeważnie żołnierze 11 pułku i ich rodziny. W tym czasie było około 30 oficerów. Pierwszym przewodniczącym został mjr Dworakowski. Zastępcą por. Kossakowski. Ja natomiast zostałem wybrany sekretarzem. Po śmierci (1991) mjr Dworakowskiego prezesem stowarzyszenia był Władysław Żmijewski – przedwojenny podoficer 11 pułku. Zmarł w 2001 roku. Od tego czasu prezesem jestem ja. Nasze stowarzyszenie kontynuuje każdego roku Święto Pułku. W 1991 roku postawiliśmy pomnik J. Piłsudskiego na placu Piłsudskiego, który stał od 1932 do 1945 roku na terenie koszar. W 2002 pomnik został odnowiony i obłożony kamieniem granitowym. Medalion z brązu (głowa Marszałka) i orzeł z brązu były przechowywane od 1945 do 1991 roku. Są to oryginalne elementy pomnika. Sam cokół w koszarach był betonowy.
(*1) W rzeczywistości ta część pułku dotarła do Garwolina 14.09