środa, 12 grudnia 2012

Mój wywiad dla Kuriera Przasnyskiego

Co Pan sądzi o współpracy finansowej gmin przy chorzelskim basenie. Niektóre gminy odmówiły, jak Pan by to ocenił? 
Pieniądze na basen w Chorzelach udało się pozyskać ze środków unijnych przeznaczonych na edukację na terenach wiejskich. Powiat złożył taki projekt i jest to, uważam, powód do pochwał. Udało się ściągnąć środki z zewnątrz i wybudować obiekt, na który normalnie nigdy byśmy nie mieli pieniędzy. Samorząd powiatowy zaproponował gminom z naszego powiatu aby za niewielkie pieniądze wykupiły, można by rzec, „karnet” dla uczniów swoich szkół. Tak ważna dla zdrowia i rozwoju dzieci sprawa kosztowałaby gminy tylko 40 tysięcy złotych rocznie. Przy kilkumilionowych wydatkach każdej gminy to naprawdę niewielka kwota. Gminy, które nie chcą przysyłać na nowy basen swoich uczniów nie mają raczej w tej chwili lepszych propozycji. Burmistrz Przasnysza nie powinien się z??ościć na propozycję by dzieci z większego miasta mogły jeździć na basen do mniejszych Chorzel. To, że projekt (również powiatowy) na przasnyski basen nie dostał pieniędzy to w skrócie m.in. zasługa złożonego i nierealizowanego projektu renowacji kolejki wąskotorowej, który zepchnął niżej w rankingu wniosków projekt przasnyskiego basenu.
Jak Pana zdaniem, jako radnego układa się współpraca z miastem Przasnysz, a jak z gminą Chorzele? 
Samorząd powiatowy stara się współpracować z każdą gminą. Mimo występującej nieraz różnicy interesów przebiega ona jednak poprawnie. Na pewno staroście przasnyskiemu z racji rodzinnych dużo łatwiej porozumieć się z burmistrzem Chorzel, ale nie widzę w chwili obecnej takich tematów, które stanowiłyby z jakąś gminą pole konfliktu. Jeśli zaś chodzi o sferę emocji to niektórzy próbują grać na tych, dotyczących faktu, że starosta przasnyski jest z Chorzel i przez to zaniedbuje Przasnysz. Uważam, że jest to stwierdzenie krzywdzące. Starosta Szczepankowski potrafi kompromisowo zabezpieczyć interesy całej społeczności powiatu. Wiadomo, że każdy chciałby jak najwięcej środków ulokować na „swoim” terenie, ale w takiej małej, lokalnej społeczności jesteśmy wspólnotą, której nie należy sobie przeciwstawiać. Środki są w miarę sprawiedliwie dzielone, a najwięcej dla swoich gmin mogą zrobić przecież wójtowie i burmistrzowie. To oni mają główne środki budżetowe. Radni miejscy powinni dbać o rozwój całego miasta, a nie wybranych osiedli. Radni powiatowi również powinni dbać o rozwój całego powiatu. Ta zasada dotyczy również starosty czy burmistrza i tego staram się jako radny pilnować.
Co Pan myśli o strefie w Chorzelach, czy to rozbije konkurencyjność wobec terenu w Sierakowie? 
Problemem dla nas jest to, że ktoś może zainwestować z dala od nas, np. w Warszawie, Modlinie, Wrocławiu itd., a nasz teren ominąć szerokim łukiem. Dlatego powinniśmy zachęcać inwestorów szeroką ofertą terenów inwestycyjnych, tak aby to właśnie w naszym powiecie zainwestowali swoje pieniądze. Każdy przedsiębiorca powinien być dla nas na wagę złota. Nieważne czy zainwestuje w gotowej już i najlepiej przygotowanej strefie w Przasnyszu, czy w Chorzelach czy w innym miejscu powiatu. Przasnysz jest dla przedsiębiorców bardziej atrakcyjny, ale może znaleźć się taki inwestor, który szuka innego terenu. Wtedy dobrze byłoby mieć też inne lokalizacje do zaproponowania. Przedsiębiorca nie patrzy na nazwę miejscowości tylko na warunki jakie ma w danym miejscu do prowadzenia biznesu. Wybiera miejsce gdzie mu się bardziej opłaca. Dlatego cieszę się, że powstała strefa w Przasnyszu i w Chorzelach. Teraz będziemy robili wszystko, żeby ściągnąć tu jak najwięcej inwestorów.